Porcja ciasta z kruszonki na talerzyku, w tle miseczka z borówkami.

Szybki, nieskomplikowany deser na dzień powszedni i od święta?

Postanowiłam sprawdzić czy hit poprzedniego lata – kruszonkowiec, będzie się cieszył podobnym powodzeniem jak w ubiegłym roku. Niby jest takie powiedzenie o odgrzewanych kotletach, ale czy sprawdza się również w przypadku deserów?

Owoce między warstwami chrupiącej, pachnącej masłem i wanilią kruszonki, podkręconej dodatkiem cukru trzcinowego. I ten zapach unoszący się w kuchni… Ślinka cieknie na samo wspomnienie.

Na pierwszy ogień poszły standardowo porzeczki. Czarna poezja doprowadzająca do szaleństwa kubki smakowe, nie straciła swego uroku i tym razem. Zniknęła szybciej niż się zmaterializowała.

Ku nieukrywanej uciesze wszystkich zjadaczy w kolejnej porcji smakołyku na tapet, a raczej na brytfannę, wskoczyło coś zupełnie nowego. Nowego, ale jednocześnie znanego i uwielbianego nie tylko przez dzieciarnię.

Morele i miseczka borówek.
Ciasto w tortownicy w trakcie przygotowania. Obok miska z kruszonką i miseczka borówek.

Nowe wypełnienie okazało się strzałem w dziesiątkę. Owoce pobudzały zmysły już podczas przygotowania. Wystarczyło spojrzeć na ten kolorowy koktajl układany na podpieczonej pachnącej kruszonce. Morele o wyjątkowo intensywnym zabarwieniu miąższu połączone z głębokim i tajemniczym niebieskim fioletem borówki amerykańskiej. Duet o równie apetycznym smaku jak i kolorze okraszony nutą aromatycznej trzciny cukrowej, którego zdecydowanie powinniście spróbować.


Buon appetito.
A.C.

Przepis podstawowy znajdziecie tutaj: kruszonkowiec.


© foto Anna Cerzniewska