Najczęściej owoce i warzywa zagrożone zepsuciem dokonują żywota na takim zesłaniu. Powód to kwestia cen w małych, prywatnych sklepikach. Trudno jest utrafić w optymalne do zapotrzebowania zaopatrzenie. Psucie się jest wkalkulowane w wyśrubowane rachunki. Drugim jest brak wyobraźni i decyzyjności sprzedawcy- lekko miękki pomidor nadaje się do oddania, nadpsuty już nie znajdzie amatora. Włoszczyzna po weekendzie nie wygląda najgorzej, ale czy nie można się jej było pozbyć w sobotę?
Czteroosobowa rodzina wyrzucała w 2021 do koszta 3 tysiące złotych. Jeśli tak, to za nasze gospodarstwo domowe ktoś musi wyrzucić więcej. To nie do wiary! Prawdopodobnie to ta sama rodzina, która zjada nasz (statystyczny) przydział czerwonego mięsa.
Jak to zatem jest, że w erwuesie się nie marnuje?
- w transporcie ograniczamy marnowanie o 100% wobec proponowanych 26%
- rolnik wie ile zebrać/przygotować, czyli ograniczamy marnowanie w handlu o 100% względem postulowanych w artykule 20%
- z wyprzedzeniem wiemy co dostaniemy
- możemy wymyślić menu,
- rozłożyć siły na robienie przetworów
- wymienić się tym co otrzymaliśmy, by ilość przetwarzanego surowca miała sens
- jeśli kogoś nie ma
- przechowujemy dla tej osoby to, co możliwe do przechowania
- lub rozdzielamy paczkę,
- jeśli są moce przerobowe, niektóre produkty mogą być przetwarzane.