Kokosanki można traktować jako ciasteczka less waste, dlatego dzisiejszy wpis to zbiór rozwiązań eco freaka.
- Chrupiące ciasteczka najczęściej pojawiają się kiedy mam nadmiar białek. Białka są zbierane w pojemniku w zamrażalniku i kiedy doczekają się przypływu mojego dobrego humoru stają się bazą ciasteczek. Polecam również przepis na anielski biszkopt lub pieguska – wszystkie powstają z nadmiaru.
- Ku kokosankom skłania mnie także przyrządzanie mleka roślinnego, kokosowego właśnie. Gorąca czekolada na jego bazie jest rewelacyjna, za to potraw tajskich nim zabielanych osobiście nie lubię. Wiórki kokosowe po wykorzystaniu do zrobienia mleka zamrażam, po rozmrożeniu dosuszam o ile mam rozgrzany piekarnik na przykład po pieczeniu chleb.
Ciasteczka powstają według zmodyfikowanego przepis Ani Starmach, stosuję:
- połowę świeżych wiórków, a druga część to wiórki z odzysku
- najwyżej 2/3 cukru z przepisu, przy czym mieszam cukier z roztopionym masłem po zdjęciu garnuszka z gazu
- kokosanki dosuszam w stygnącym piekarniku przy otwartych drzwiczkach
A jako, że dopadł mnie duch weganizacji, masło zastępuję olejem kokosowym, extra vergine lekko podgrzewam w kąpieli parowej. Jajek używamy coraz mniej, więc przede mną walka z aquafabą, która może za którymś razem zakończy się sukcesem.