W powietrzu unosi się zapach grillowanych potraw. Do woli możemy naśmiewać się z jedynego narodowego sportu, a i tak w większości poddamy się woni palonych azotynów.
Aby grillowane było w miarę zdrowe należy:
- wystrzegać się opiekania tłustego mięsa wieprzowego,
- wędlin uprzednio peklowanych,
- marynowania drobiu w oleju z przyprawami,
- smażenia bezpośrednio na ogniu
- itepe
- itede.
Wszystkie te zastrzeżenia prowadzą mnie do wniosku, że bezpiecznie można grillować tylko warzywa, owoce i grzyby.
Jeśli komuś marzy się jednak kiełbaska z grilla, polecam wyroby Dobrej Kalorii. Na fotce kiełbaski węgierskie. Jak widać potrzebny był zestaw dodatków, bo pikantne nie były, a nastawienie trzeba było jakoś zrealizować. Pomógł domowy sambal. Do tego smarowidło czosnkowo-tymiankowe i sezon grillowy można uznać za rozpoczęty. Kolejne próby podejmę z kiełbaskami chipotle oraz kaszankami, aż dotrę do robienia wegańskiej kaszanki własnoręcznie. Problemem dla mnie jest bowiem nadal opakowanie. Kiełbaski grillowe ważą 180 gramów, a plastik w który są opakowane 12 g, dodatkowo banderola papierowa (8 g) z nadrukiem w pełnym kolorze.
Dajcie czasem odetchnąć naszej planecie, sprawdzajcie co nowego opublikowałam w #veganhorreum, może zechcecie złożyć wizytę w strefie weganizmu, która dla mnie też nadal terra incognita.