Oby kiedyś marchewka stała się chętnie wyczekiwanym gościem, pochłaniana w surówkach, warzywnych sałatkach i na gorąco z groszkiem. Rutyna żywienia zbiorowego i nadmiar dostaw tego warzywa doprowadziły do tego, że już nie mam pomysłu.
Wykorzystałam poniższe wersje:
- w letnim słońcu nadmiar suszyłam i otrzymałam suszoną włoszczyznę do przygotowywania wywarów zimą
tarłam na surówkę z sokiem z cytrusów; - większość przepisów z marchewką na zimę ma zalewę octową, wolę słoną zalewę z liściem laurowym, zielem angielskim i pieprzem;
- odkryłam marchewkowe kluski (bezglutenowe o ile mąkę zastąpisz kukurydzianą, gryczaną itp)
- a dla wielbicieli kuchni azjatyckiej wersja ostrzejsza niestety do przechowywania w lodówce, choć kto wie, gdyby tak zapasteryzować?
- kiedy dysponuję cebulą, to nie oprę się przed zrobieniem ryby „po grecku”: rybę robię w całości na parze, później filetuję, osobno powstaje duszonka z warzyw, na koniec układam warstwy w salaterce.
- gotowałam i pasteryzowałam na zimę wywar warzywny;
- niewielką część warzywa na bulion zamroziłam;
- doszłam do tego, że jadam (z jajecznicą!) marchewkowe pikle;
- w piwnicy stoją rzędem marynowane sałatki z marchewki i cebuli;
Dla chętnych zabawa w „znajdź 10 szczegółów” tym razem należy znaleźć istotne różnice między zupkami.