To, co zwiemy różą, pod inną nazwą równie by pachniało.
No i tu pozwolę sobie z Williamem się nie zgodzić. Crostata brzmi moim zdaniem ładniej niż „placek” i na szczęście nie przywołuje żadnych politycznych konotacji. Smakuje także dzięki temu brzmieniu zdecydowanie lepiej, zwłaszcza kiedy niedbale przeciągniesz akcentując pierwsze „a”.
Mimo, że nie lubię słodkich śniadań, weszłam niegdyś do „wiodącej częstochowskiej cukierni” i po krótkim wewnętrznym boju nabyłam mikro ciasteczko „to go”. Kruchość ciasta faktycznie niezrównana, ale 12,5 za 70 g?
W związku z poniesioną wówczas klęską, w tym tygodniu na trzeciego do piekarnika wsunęła się właśnie crostata. Korzystam z włoskich proporcji, bo mniej tam masła i jajek, a efekt taki jak lubię.
- Mieszamy 1 jajko
- 1 żółtko
- z 70 g cukru
- sokiem z cytryny całej
- skórką cytrynową
- do tego 100 g miękkiego masła podzielonego na kostki
- 300 g mąki
- 2/3 łyżeczki sodki (nie używam proszku, bo przecież jest z sodki, dodaję szczyptę kwasku cytrynowego)
Ucieramy szybko i schładzamy kulkę w lodówce przez godzinę, później będą potrzebne smażone jabłka 1-2 słoiki 0,33 l. Kto nie przygotował zawczasu, zajmie się nimi teraz.
A żeby się nie napracować z wałkowaniem, wycinaniem frymuśnych paseczków i formowaniem z nich kratki, promuję wersję crostata rustica. Cudowne.
Rozwałkować ciasto na silikonowej macie lub na kawałku folii spożywczej. Formę nasmarować tłuszczem (zwykle papierem od masła) i posypać mąką. Nałożyć formę na ciasto, odwrócić i ostrożnie zdjąć folię/matę.
Nie chłodzę ciasta przed wylaniem jabłek aby boki się nie uszkodziły w lodówce. Po wylaniu jabłek ze słoika, zamykamy brzegi ciasta ku środkowi formy, modelujemy dowolne falbanki. Wstawiamy ciasto do lodówki.
Crostatę wstawiamy do piekarnika dopiero kiedy chlebowi obniżamy temperaturę!
Same produkty ważą dziesięciokrotnie więcej niż wspominany mikroskopijny wyrób, a w wersji bio kosztują nadal mniej niż dwa ciasteczka. Oczywiście trzeba doliczyć wszystkie państwowe daniny i nawet jeśli policzymy, że są one warte (sic!) kolejną parkę, to nasz zysk przy pieczeniu w domu równy jest sześciu ciasteczkom. Mogą więc wyroby wiodące „to go” daleko ode mnie.