Roślinny w 100% obiad? Większość społeczeństwa odpowie pytaniem – ale po co się tak męczyć? Lobby hodowców zwierząt rzeźnych twierdzi, że roślinne odpowiedniki nabiału, pasztetów, burgerów, kotletów wprawiają konsumentów w zakupowe konsternacje. Spieszymy z rozwiązaniem problemu. Wystarczy przestać kupować żywność przetworzoną. Lektura zawartości opakowania roślinnych odpowiedników wędlin czy burgerów potrafi przerazić podobnie jak długachna lista tego co zawierają wyroby masarskie.
Problemy z nazewnictwem można rozwiązać tylko odwołując się do skojarzeń. Zamiast kotletów z kapusty, powstaną więc krokiety. Co prawda ta z kolei nazwa zastrzeżona winna być, przez innych lobbystów, dla pasztecika z nadzieniem, ale jeszcze się nie zorientowali. Dlatego też szybciutko należy obgotować kapustną główkę we wrzątku, stopniowo nadkrawając ją dokoła „głąba”, zdejmować miękkie liście, chwilę je schłodzić. Składać jak krokiety i podobnie panierować – w mące z dodatkiem ulubionych przypraw, jajku i bułce tartej. Ta oto się prezentują.
Do krokietów dowolne frytki warzywne, tym razem ziemniaczana klasyka. Pieczone w piekarniku na rewelacyjnej silikonowej podkładce ukształtowanej w piramidki dla swobodnego przepływu gorącego powietrza. Trzeba tylko pamiętać o tym, że silikon stosujemy w temperaturach do 200 stopni C i dotyczy to zarówno mat, jak i np. łopatek. Należy zwracać uwagę na opis zamieszczony przez producenta, ponieważ niektóre przybory kuchenne mają bardziej ograniczony zakres temperatur w jakich można je stosować bez szkody dla zdrowia.
Dodatkiem do frytek tym razem był majonez z płatków ryżowych. Wreszcie majonez o odpowiedniej konsystencji, zapach załatwia sól kala namak.
P.S. Przyznam szczerze, o majonezie na aquafabie nie wiem nic, ponieważ nie stosuję ciecierzycy dostępnej w handlu.
1 thought on “roślinny obiad”
Comments are closed.